13 marca 2012

Death

Woah. Coraz rzadziej tutaj piszę, ale przynajmniej zaglądam co parę dni. Nie było ostatnio ani czasu, ani energii na rzyganie moimi rozterkami, ale od wczoraj jakoś mnie tu ciągnęło, aby w końcu coś napisać. No i piszę. Tym sposobem mam te kilka linijek tekstu za sobą. Magic.
Ostatnio często myślę o śmierci.  Niby nic nadzwyczajnego, bo przecież każdy od czasu do czasu myśli o takich sprawach. Jakby nie patrzeć, jest to część naszej egzystencji. Chociaż "kres" bardziej tu pasuje, chyba że ktoś jest wierzący i zawraca sobie głowę "życiem po życiu". Ja osobiście jestem fanem teorii, że zeżrą mnie robaki i nic więcej fantastycznego nie będzie miało miejsca. Oczywiście wcale mi się nie podoba taka perspektywa, dlatego każę się spalić, wrzucić do puszki i zakopać gdzieś w ogródku. Ale ja nie o tym chciałem. Ostatnio często myślę o śmierci, ale... nie o swojej. Wydaje mi się to dość dziwne, bo tak ni z tego ni z owego nachodzą mnie myśli typu "Co by było gdyby X umarł/a?", gdzie za X należy podstawić imię kogoś mi bliskiego. Chyba boję się takiego obrotu spraw. Pal licho kogoś, kto jest mi obojętny, ale mam wrażenie, że po stracie niektórych mógłbym się nie pozbierać na dość długi czas. Naturalnie, gdy nachodzą mnie te myśli, karcę się sam przed sobą i czuję wstyd bo chyba jest to dość nieodpowiednie. Poza tym, dziś w tramwaju stwierdziłem, że po raz kolejny wkrada się tu ta, jak już to wcześniej nazwałem, "potrzeba dramy". To co dalej napiszę jest zapewne chore, ale w końcu od tego mam blogaska, aby nie mówić ludziom wprost takich rzeczy. Otóż, najsmutniejsze w takiej stracie bliskiego, byłby chyba nie sam fakt straty, ale... poczucie, że to mnie spotkała krzywda. No bo... Denatowi i tak już wszystko jedno, bo jest zimny jak lód i generalnie nic nie czuje, podczas gdy na świecie zostawia masę rozbeczanych, zdruzgotanych i zupełnie (ledwo)żywych bliskich, przyjaciół etc. Mam nadzieję, że nie jest to tak strasznie płytkie jak mi się wydaje. W końcu nie napisałem nic o wstawianiu smutnych statusów na FB wraz z wirtualnymi zniczami [*]. To będzie chyba koniec moich mądrości na dziś. W sumie jest jeszcze kilka tematów, które chciałem poruszyć, ale komponują się z tą notką. Może innym razem, jak nie zapomnę.

PS Myślałem ostatnio, czy nie urozmaicić swojego blogaska jakimiś totalnie słitaśnymi obrazkami, ale może się powstrzymam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz